Gdyby on był np. mechanikiem, fryzjerem albo sprzedawcą burgerów. Do tego jeszcze wywalić postać jego irytującej partnerki i uprzykrzonego bąka. Wtedy to byłby oczywiście zupełnie inny film i nikt nie musiałby odchodzić. Scenarzysta/reżyser zrobił wszystko, żeby mnie przekonać do odejścia sprzed ekranu i osiągnął swój cel.