Tyle wytrzymałem. W tym czasie zjadłem z nerwów lody i poszedłem do lodówki po piwo. Ale pies, pies który przyniósł liścik mnie zabił. Jako niewolnik fabuły zobaczyłem jak się kończy. Nie powiem, żeby wszyscy mieli niespodziankę. Film jest straszny. Bohaterowie są odrażający. Bohaterka kobieca nawet bardziej. Dialogi są drętwe, sztuczne, pełne kretyńskich coelhizmów i wyjęte jak cała fabuła z tanich romansideł. Naprawdę lubię sobie od czasu do czasu pomiędzy strasznymi dramatami opowiadającymi prawdę popatrzeć jak ludzie się kochają. Ale to nie tu.
Ja obejrzalam, bo psy były śliczne. Film jest jednak straszliwie płaski, przewidywalny i sztuczny, szczególnie na początku.
Zatrważające jest, że ludziom się podoba i dają ocenę 7! No, masakra. Taka Zimna Wojna ma 7,8...
Urocze :) A subiektywnie i w skrócie : kretyńskie coelhizmy to gadanie o dupie Marynie w wyszukany i filozoficzny sposób. PS. Bez obrazy dla fanów autora oraz samego autora.
Ja też ledwo dotrwałam do końca, czegoś tak durnego dawno nie widziałam. Szkoda, że spojrzałam przed obejrzeniem tylko na wysoką ocenę, a dopiero teraz czytam komentarze z którymi zupełnie się zgadzam...
Ale numer. Oglądam, jestem na 35 minucie, pies przynosi list, biorę w rękę telefon i klepię na klawiaturze filmweb.pl, żeby zobaczyć jaką ocenę ten naiwny paszkwil dostał. "7 z czymś" widzę. "To upadek ludzkości" myślę. Rozumiem, że to ten moment, kiedy mam iść po lody i piwo i jak najprędzej zapomnieć moich zmarnowanych 35 minut? Nie wiem co sobie myślałam odpalając ten film. Totalnie podpisuję się pod Twoim komenatrzem. Naiwny amerykański gniot.