To wszystko, o czym film opowiada, zostało już opowiedziane. Jednak, tak wszystkie filmy są
komediami romantycznymi czystej krwi made in USA. Ten nie jest ani komedią romantyczną, ani
dramatem. Nie jest nawet filmem obyczajowym, bo za mało w nim cudownych zbiegów
okoliczności, które by napędzały akcję. Jest po prostu swojski.
John Hughes jak pisał scenariusze to do familijnych produkcji, kierując się prostym banałem. Tam
trochę podrasował humorem, tam troszkę udramatyzował, zakończył z łezką na oczach i tłumy
się cieszyły.
Zaś gdy miał pełnię władzy oddał to, o co go nie posądzałem, o bardzo dobre poczucie humoru i
bezkompromisowość. Jako reżyser i scenarzysta zarazem mógł podążyć wodzę wyobraźni. W
niektórych był nawet producentem co ostatecznie dawało mu pełnię władzy na planie.
Ten humor - wyszukany, choć... troszkę zżynka... udało mu się w "Ona będzie miała dziecko"
doskonale umieścić.
S P O I L E R
Mowa tutaj o - "rytualnym" koszeniu trawnika, które jak Boga kocham (no dobra nie kocham ;)), z
pewnością znalazłoby się w jakimś odcinku "Simpsonów" jako zlewka z "niekończących się
wakacji w rodzinnym domku z piernika" na amerykańskich przedmieściach wielkich metropolii.
Oraz - tytułowe oczekiwanie na nadejście potomka, które wygląda jak żywcem wzięte z
"Flintstonów" - przyszły ojciec tak się stresował, że zapomniał zabrać do szpitala przyszłą
matkę.
Zakończenie też w pewnym sensie nie udaje, że marzenia się spełniły. Czy nasz ambitny
bohater, wyda swoją powieść i czy aby na pewno dojrzał do roli głowy rodziny? Nie wiadomo.
K O N I E C S P O I L E R A
"Ona będzie miała dziecko" to najlepszy wg mnie film Hughesa. Niżej jest już tylko "Klub
winowajców".