Muszę się zgodzić. Tematyka i początek wielce intrygujące, jednak później robi się zbyt płasko.
W wersji reżyserskiej jest scena gwałtu - właśnie tego oraz jeszcze więcej ;> brakuje mi w tej produkcji. Na pewno oceniłbym go wyżej, gdyby zrobili z tego taki bardziej hardcorowy slasher.
Nie oglądało się źle i na wolny wieczór może być, jednak niespecjalnie jestem wszystkim usatysfakcjonowany
5+/10

Ja również jak wy liczyłem na dobry film. Zapowiadał się interesująco ( dobry początek, montaż, zdjęcia, ciekawy klimat i muzyka) ale potem stało się takie nijakie. Psuję się mroczny klimat. Im bliżej było końca tym coraz głupszy się robił. Zamiast dobrego filmu otrzymałem 108 minut nudów. Film niby trwał ponad godzinę ale miałem wrażenie, że trwa wieczność. Aktorstwo drętwe. Widać, że Kevin Bacon i Elisabeth Shue zagrali w tym filmie jedynie po to żeby uratować go choć nawet im to się nie udało. Podczas seansu nie było ani jednego momentu a żeby się przestraszyć czy też z niecierpliwością i ciekawością zastanawiać się jak to się skończy.

Co do wersji reżyserskiej też nie spodziewać się za wiele. Udało mi się jakimś cudem zdobyć akurat tą bez wyciętych scen. Owszem jest tam scena gwałtu na Rhonie Mitra, ale żeby była jakaś mocna i nie przyjemna ( jak to było w "Nieodwracalne" )?... eee gdzie tam. Taka sama jak większość scen w innych filmach. Innych cut scen które były w wersji oryginalnej też nie jest zbyt wiele. Dziwię się, że zrobili wersję taką i taką. No ale widać chcieli, żeby było z tego większe HALO! Mimo to, film uważam za słaby i to bardzo.

Chcecie dobre sceny gwaltu, to polecam "I spit on your grave"

Masz rację. Mimo świetnych efektów specjalnych fabuła w którymś momencie padła, a końcówka to już typowe kino akcji w stylu Stevena Seagala z masą błędów merytorycznych.