Film jest po prostu dziwny [w złym tego słowa znaczeniu]. Zgadzam się, że scenariusz jest oryginalny, ale wykonanie nie najlepsze. Sceny sexu psują trochę obraz.
Właściwie to mam chłodne odczucia....nic wyjątkowego. Arcydzieło to na pewno nie jest. Na uwagę zasługuje fajny początek filmu i John Cusack [oj taak...jego gra była świetna...]
To nie jest sci-fi ! Nauki w tym filmie tyle co kot napłakał , to przechodzenie z jednego 'naczynia' do drugiego to raczej jakaś wiedza ezoteryczna ,a akcja dzieje się współcześnie .
zgadzam sie ze film nie jest zadnym tam scie-fi. Takie stwierdzenie jest zwyczajnym uproszczeniem tego co ten film pokazuje. Toj jest bardzo dobre kino ktore zmusza widza do myslenia- mozna nawet powiedziec film psychologiczy. Tylko ze pokazujacy cala akcje z nutka humoru. Wszystkie te polaczenia gatunkow daly nam zmixowana oryginalnosc.
Scie-fi to moze byc ODYSEJA KOSMICZNA, a nie Being John MAlkovich.
pzdr
Dla mnie był to jeden z najsmutniejszych, najbardziej pesymistycznych i skrajnie przytłaczających filmów jakie widziałam.
Podeszłam do niego bardziej jak do metafory niż dosłowności i zauważyłam, że daje on wiele do myślenia. Nikt nie jest panem własnego życia, a czasami nawet własnej świadomości..