Obejrzałem wczoraj po kilku ładnych latach drugi raz Batmana i Robina i muszę stwierdzić że oglądało mi się ten film
całkiem przyjemnie. Może i ma pewne mankamenty. Clooney nie pasował mi do Wayne, może za dużo kolorowych
świecidełek na ekranie, ale jest za to pełną gębą komiksowy! Film ma niezłe efekty specjalne, oczywiście jak na lata
90 te, jest naładowany akcją, może nieco przesadzoną, bo wiele scen jest całkowicie nierealistycznych, ale czułem
klimat Batmana pełną gębą.
Pewnie Burton zrobiłby ten film lepiej od Joela Schumachera, a Michael Keaton byłby lepszym Batmanem, od
Kilmera czy Clooneya, ale cóż nie wiem dlaczego nie chcieli jeszcze raz spróbować swoich sił w nowszych filmach,
czy może ich nie chcieli do realizacji Batmana Forever i Batmana i Robina, ale i tak te filmy bardziej podobały mi się
od tych nowych Batmanów. Bo te nowe właśnie poszły w realizm, a ja w Batmanie nie chcę realizmu, tylko klimatu
komiksowego, którego dla mnie w nich brak! Moja końcowa ocena 6/10.
problem w tym ,że ten kicz i kolorki są zupełnym wypaczeniem Batmana- nie przez przypadek zwanego Mrocznym Rycerzem. Dla mnie filmy Nolana są najlepsze, ale to już kwestia gustu
A mnie każde ujęcie podobało się w swoim rodzaju tzn i Burton, i Schumacher, i Nolan. Każdy zaproponował coś innego i mnie odpowiada ta różnorodność, przynajmniej wszystkie filmy nie są na jedno kopyto. Tyle, że Batman Forever podobał mi się najmniej.
Ale to tak jak Spider-Man 3 i nowy Amazing, tamten to kicz a nowy oddaje ducha komiksu
na pewno tak jest jak mowisz o duchu komiksu. ja akurat nie czytam komiksów wiec filmy sa dla mnie odrebnymi calosciami. nie porównuje ich z oryginalem.
I nie widzisz że ten film jest zupełnie inny od reszty filmów o batmanie czy nawet serialu animowanego?
no przecież mówiłam, że każdy reżyser był inny, więc widzę ich odmienność, i że mnie ta różnorodność odpowiada. a który był bliski komiksu, to nie wiem- czy groteska Burtona, czy kicz Schumachera, czy realistyczność Nolana.
Mi sie tez podobal! I wiem doskonale ze to kicz i.....wlasnie przez to mi sie podobal. Odnosze wrazenie ze reżyser cjcial sobie trochę jaja porobic i ten film poszedł w tym kierunku. I udalo mu sie to! Batkarta i teksty Arnolda mnie rozwalaly. Suchary niczym u Karola w Familaidzie :D bo nie chce mi sie wierzyć ze reżyser starałby się robic powazny film skoro pełno takich ujec dziecinnych. Zblizenie na posladki po założeniu kostiumu np.